czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 6

Na początek wielkie dzięki dla kochnej @FranciiBurton za umieszczenie linku do mojego opo na blogu. :*

Tak więc, rozdział miał być już 22 lipca, ale moja wena gdzięś odleciała jeszcze wcześniej niż ja sama na wakacje. Tak więc, skoro nie zdążyła wrócić do 23, nie mogłam dodać nieskończonego rozdziału, a w tym właśnie dniu czekał na mnie samolot lecący ponad 2 tys km dalej, do Irlandii.
Wróciłam wczoraj, a wraz ze mną moja wena więc dzisiaj dodaję nowy rozdział i przepraszam za to, iż musieliście tyle na niego czekać. :)
-------------------------------------------------------------------------------

''...Otworzyłam drzwi wejściowe, nie było nam jednak dane wyjść gdziekolwiek, a szok jaki przeżyłam na widok tego co działo się za drzwiami prawie równał się temu około 23 tygodnie wcześniej, gdy odkryłam iż jestem w ciąży.''
Gdy drzwi zostały otwarte, wielka grupa reporterów rzuciła się na mnie i Justina, prosząc o jakiekolwiek informacje. "Czy to twoja kochanka?" "Czy Selena o niej wie?" "Gdzie się poznaliście?" "Czy ona jest w ciąży?!" Miliardy pytań napływały z każdej strony. Justin zdążył schować się do środka, podczas gdy ja sparaliżowana stałam tam jak idiotka, patrząc przed siebie i obejmując rękami mój brzuch. Dopiero gdy ktoś od tyłu pociągnął mnie lekko za ramię, otrzeźwiałam i wróciłam do środka. 
- Co to było?!- zapytałam, gdy wreszcie emocje opadły.
- Nie wiem skąd oni wiedzą. Nie mam pojęcia, Lyn.- Twarz Justina wydawała się przepraszać za wszystkie grzechy popełnione w całym jego krótkim życiu.
- Teraz nie będę miała życia!- krzyknęłam. 
- Nooo, ale liczyłaś się z tym już wcześniej przecież.
- Taak, ale nie liczyłam na to, że to tak szybko na mnie spadnie.
- No cóż, ale spadło. Teraz musisz się nauczyć z tym żyć- po raz pierwszy od początku konwersacji wtrąciła się moja mama.  
 Więc zaczęłam uczyć się całego życia na nowo.
----------------------------------------------------------------------------------------------

Dni mijały. Starałam się jak najrzadziej wychodzić na ulicę, aby wszędzie obecni fotoreporterzy nie mogli ukazać mnie w jak najgorszym świetle. Brzuch rósł, a dziecko coraz bardziej o sobie przypominało. Wszędzie trąbili o rzekomym rozpadzie związku Justina i Seleny przez nieznaną dziewczynę, która zaszła z nim w ciąże. Czułam się jak w klatce. 
Justin starał mi się nie narzucać ani nie utrudniać mi życia. 
Czasami przychodził z kwiatami, czasami brał mnie na kolację, albo do kina. Zawsze, ale to zawsze był obecny podczas badań USG. Zawsze prosił o zdjęcia dziecka, a z każdym jednym takim zdjęciem dziecko coraz bardziej wyglądało jak noworodek. Z dnia na dzień dało się wyczytać z twarzy Justina coraz więcej miłości do nienarodzonego jeszcze dziecka. 
W 32 tygodniu ciąży zaczął przygotowywać wyprawkę dla dziecka, a ponieważ nie chciałam wiedzieć o płci dziecka, kupował wszystko w neutralnych kolorach, chociaż kilka razy zdarzyło mu się napomknąć coś o tym, że marzy się mu syn. 
Z dnia na dzień przychodziły nowe prezenty- to łóżeczko; to specjalna torba do przenoszenia niemowląt; to odpowiednia pościel; miękki, ażurowy kocyk; fotelik do samochodu; wanienka do kąpieli; miękkie ręczniki; materacyk do przewijania; pieluszki i przybory do pielęgnacji skóry i małe buteleczki. 
Później zaczęły się ubranka. Niezliczone sztuki malutkich kombinezonów, podkoszulków i sweterków, skarpetek i czapeczek. 
Ja za to po nocach nie mogłam spać, kładłam się z na boku i wkładałam poduszkę między nogi aby było mi wygodniej. Nie pomagało. Wierciłam się i nie mogłam wygodnie ułożyć. 
Zapisano mnie do szkoły rodzenia, gdzie Justin się ze mną nie pokazywał więc trochę dziwnie czułam sie kiedy wszystkie inne kobiety miały ze sobą partnerów podczas gdy ja zostawałam sama.

-----------------------------------------------------------------------------------

- Chodź- Justin bezceremonialnie wpadł do mojego pokoju.
- Gdzie?- zapytałam, podnosząc swój zadek z kanapy.
- Zabieram Cię na spacer.
- Zgłupiałeś? Widzisz ten brzuch? Wiesz jak ciężko jest mi się poruszać?
- No to w takim razie wezmę Cie na spacer autem. Nie gadaj, chodź. Strasznie się marudna zrobiłaś ostatnio.
- Ohh, przepraszam wielkiego pana Justin'a Bieber'a za to iż przez jego plemniki zrobiłam się marudna. To wszystko uroki ciąży, cieciu.
- Aham. Chodź- nauczył się ostatnio, żeby nie odpowiadać na takie moje zachowanie. W takich momentach po prostu rezygnował, wycofywał się z konwersacji.  
Podniosłam cztery litery, chwyciłam za torebkę i wyszłam. Nie przejmowałam się już tym jak wyglądam. I tak nie dało się zbyt dużo zmienić. 
- Chciałem Ci pokazać piękne miejsce. Znalazłem je niedawno. 
Wsiedliśmy do auta, zapięliśmy pasy i ruszyliśmy. 
Po około godzinie drogi chłopak zatrzymał samochód. Znajdowaliśmy się gdzieś w pobliżu jakiegoś lasu, który wyglądał rodem jak z Harrego Pottera, albo Zmierchu. Powykrzywiane konary, obrośnięte zielenią, straszyły na pierwszy rzut oka, aż ciarki przechodziły. 
- Musimy przejść przez ten las kawałek- powiedział brązowooki.
- Nie ma mowy, nie wejdę tam. Jak się mnie chcesz pozbyć to wystarczyło mnie poduszką udusić w moim cieplutkim łóżeczku.
- Chodź że, nie gadaj głupot. Chcę Ci coś pokazać, nie pożałujesz. 
Z ociąganiem, powoli ruszyłam za nim. 
Kiedy przedarliśmy się przez las, ja z moim ciężkim brzuchem i Justin z jego pakunkiem na plechach, stanęliśmy na skarpie. Spojrzałam przed siebie, gdzie rozciągał się widok na piękny zachód słońca nad oceanem. Mimowolne westchnienie wydobyło się z moich ust.
- Ale pięknie.
- Mówiłem.
Obróciłam sie w jego stronę aby puścić mu szczery uśmiech jednak,  nie wiem jakim cudem, ale okazało się że stoi bardzo blisko mnie. 
Nie spuszczał wzroku z moich oczu, co najpierw mnie trochę zmarało, a potem dodało odwagi. 
Powoli przybliżył się powoli, nie chcąc mnie wystraszyć. Chwilę staliśmy tak, po prostu na siebie patrząc i wtedy, poraz pierwszy od 32 tygodni, pocałował mnie. 
A ten pocałunek nie był taki jak tamten, tego niezapomnianego dnia. Ten był pełen czułości, jakby bał się że za chwilę to wszystko się skończy, że z mgnieniem oka mnie straci.
Nie namyślając się długo, oddałam pocałunek z podwójną siłą. 
-------------------------------------------------------------

I co myślicie kochani? Mam nadzieję, że się podoba :)

xoxo, Mrs. Berdy <3



4 komentarze:

  1. SUPER <33
    Kocham tego bloga.
    Jestem ciekawa co będzie dalej. ;D

    @fioletowemlekoo

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwiekbiam to <3 @BeliebersMarta

    OdpowiedzUsuń
  3. o nie mistrzu moj kochany ;* jestes bogiem ;D Boskiee informuj mnie Locitko moja;* dzis jest bardzo bardzo dobry i szczesliwy dzien ;)
    annsolita

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nastepny rozdział?? Nie moge sie doczekac co bd dalej.... :p

    OdpowiedzUsuń