środa, 18 lipca 2012

Rozdział 5

TYDZIEŃ 28
-----------------------------------

Skończył się już drugi trymestr. Do porodu zostało już tylko trzy miesiące, a ja czułam się ciężka i niezgrabna, często byłam roztargniona. Ruchy dziecka nie były już tylko odczuwalne, ale i widoczne. Często kładłam się na plecach, włączałam muzykę, podwijałam bluzkę i czekałam z nadzieją, że zobaczę najmniejszy ruch, nóżki lub małe łapki próbujące jakby roztargać tą powłokę w postaci skóry, która dzieli jego malutką postać od całego świata. Coraz częściej też miałam bardzo realistyczne sny o dziecku i porodzie. Na USG dostałam małe zdjęcie, na którym bobas wyglądał jak jakieś małe stworzonko prosto z kosmosu. Po powrocie do domu fotografia ta zajęła honorowe miejsce na lodówce w kuchni. Przerzuciłam się na duże, obszerne lecz przewiewne koszulki, które wbrew pozorom były wygodne i ładnie wyglądały. Coraz częściej też chodziłam w dresach, co było wygodniejsze i tańsze niż kupowanie specjalnych dżinsów, a wysokie szpilki które czasami nosiłam jako dodatek do stroju porzuciłam na rzecz cudownych conversów. Z dnia na dzień byłam coraz bardziej podekscytowana a wizja małego dziecka w moich ramionach przepełniała mnie wielką radością. 
Co do Justin'a. 
Nie przyznał się.
Dalej ukrywał przed fanami swoją tajemnicę, bo jak twierdził "czekał na potwierdzenie testów na ojcostwo". Co prawda, nasze "relacje" się polepszyły jednak dalej wiało chłodem kiedy schodziliśmy na temat ciąży.
Nie miałam nic przeciwko jego testom. Byłam pewna tego, kto jest ojcem.
Zaczęłam także prowadzić mini pamiętnik, a raczej notatnik w którym notowałam różne zmiany zachodzące w moim ciele, różne obserwacje i ogólne samopoczucie.
-------------------------------------------------------------------

-Loretta!- mama stała na dole przy schodach czekając na moją reakcję- Justin przyszedł!
Powoli zwlekłam się ze schodów, jedną ręką trzymając się poręczy, a drugą podpierając plecy.
- Co się stało?- zapytałam gdy dotarłam na miejsce.
Justin popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- Przyszły wyniki.
- I?- próbowałam ukryć uśmiech satysfakcji na twarzy.
- Miałaś rację. 
- Ale ja od początku wiedziałam, że mam rację więc po jakiego mnie informujesz o tym?
- No więc informuję Cię o tym, ponieważ stwierdziłem że czas najwyższy pokazać "to" światu. Wiem, że fani nie będą dumni, będzie zamieszanie i ogólnie dużo problemów, jednak nie chcę ukrywać tego przed nimi wszystkimi.
- Po pierwsze, to nie jest "to", tylko dziecko. W dodatku twoje, co potwierdzają wyniki.  Poza tym czy pomyślałeś o tym, że może to ja nie chcę aby oni o tym wiedzieli? Nie zależy mi na sławie ani na tym, żeby moje dziecko od małego było w gazetach. Nie zależy mi. Rozumiesz?
- Słuchaj, ja wiem. Ale prędzej czy później sprawa wyjdzie na jaw. Nie lepiej poinformować ich już teraz?
- Niby dlaczego miałoby to wyjść na jaw, kiedy tylko ja, ty, Camille oraz nasi rodzice znają prawdę? - zapytałam.- To mogłoby wyjść na jaw tylko wtedy gdyby zobaczyli nas razem, spacerujących za rączkę po parku czy gdziekolwiek, całujących się po kątach. Tylko wtedy wyszłoby na jaw, gdyby zobaczyli cię z ciężarną kobietą, a skoro nigdzie razem nie wychodzimy to nie ma takiej opcji.
Podeszłam do sofy, po czym z westchnieniem "upadłam" na nią.  
- Nie rozumiesz.- stwierdził.- Przemyślałem to, po wielu dyskusjach na ten temat z mamą oraz kłótniach z menagerem, stwierdziłem że chcę być częścią życia tego dziecka. Chcę aby ono miało ojca, chcę aby miało wszystko czego tylko zapragnie. W końcu to mój pierworodny.
Po tych słowach łza zakręciła mi się w oku. Aby uniknąć płaczu, przetarłam lekko oczy udając zaspanie. 
- Dobra.- odpowiedziałam cichutko.
- Co?
- Dobra- odrobinę głośniej.
- Naprawdę?
- Tak. Niech wiedzą. Ale chcę trochę prywatności. I idziesz ze mną na następne USG.
- Zobaczę co da się zrobić. Kiedy następna wizyta?
- Za dwa tygodnie. 
- Chciałbym mieć zdjęcie.- szepnął.- Mama chciała zobaczyć.
Zapomniałam mu wspomnieć, że takowe już posiadam. Wstałam z sofy i podeszłam do lodówki. 
- Masz- podałam mu fotografię.- Ja poproszę o następne zdjęcie USG przy okazji kolejnej wizyty.
Uśmiechnął się wdzięcznie.
- Pattie się ucieszy.
- Mam nadzieję- szepnęłam.
Po tej wymianie słów nastała chwilowa cisza. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.
- To ten...- zaczął Bieber.- Masz może ochoty na lody? Pizze? Cokolwiek?
- Wiesz....- z początku nie chciałam przystać na propozycję, w końcu jednak stwierdziłam 'a co mi tam'- możemy się przejść, chętnie zjadłabym kawałek pizzy. Poczekaj chwilkę.
Po tych słowach uciekłam po schodach do swojego pokoju, aby się przebrać na coś bardziej wyjściowego. Miałam w końcu pokazać się koło samego Justina Biebera. Kiedy już byłam gotowa, tradycyjnie chwyciłam jeszcze pomadkę przed wyjściem i ruszyłam ku salonowi. 
- Możemy iść. - powiedziałam, przechodząc obok chłopaka.
Otworzyłam drzwi wejściowe, nie było nam jednak dane wyjść gdziekolwiek, a szok jaki przeżyłam na widok tego co działo się za drzwiami prawie równał się temu około 23 tygodnie wcześniej, gdy odkryłam iż jestem w ciąży. 
--------------------------------------------------------------------

Hello moi kochani <3
Przepraszam, za tak długą nieobecność, wróciłam jednak z nową wizją całości, z nowymi pomysłami, świeżą weną oraz motywacją!
Jesteście gotowi, aby przeżyć ten czas ze mną?
Mam nadzieję, że tak.

xoxo, Mrs. Berdy <3

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ; D. Nie mogę doczekać się następnego ; ) Mogłabyś mnie informować ? Moje GG: 36402323. Z góry dzięki ; **

    OdpowiedzUsuń
  2. wowowowoow. podoba mi się. że cały blog i rozdział :) dodaj nowy R jak najszybciej, bo jestem ciekawa dalszej historii. :3 co do informowania.. możesz informować na twitterze? jeśli tak, to jest to mój: BieberKissMeh ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze,boże,boże ! To zajebiste jest ! @BeliebersMarta

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty blog kocham go a jak możesz to też wpadnij do mnie dopiero zaczynam http://gives-your-heart-a-break.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ! Czekam na nn! Jak byś mogła mnie poinformować na TT ? @fioletowemlekoo?
    A jak byś miała czas to wpadnij dopiero zaczynam - http://doing-real-staff-sucks.blog.onet.pl/ :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej,ej,pisze 2 raz,bo nie moge się doczekać NN !

    OdpowiedzUsuń